Jak wycieczka szkolna, to z obowiązkowym wypadem do McDonald’s. Chyba każdy to zna. Rytuał praktykowany od lat znalazł się na celowniku.
Wypad do McDonald’s to stały punkt nieformalnego programu wielu szkolnych i przedszkolnych wycieczek. Tak jest od prawie 20 lat, gdy pierwsze lokale ze złotym łukiem pojawiły się w Polsce. Naciskają na to sami uczniowie, a nauczyciele przeważnie nie protestują. Ministerstwu Zdrowia takie praktyki się jednak nie podobają, o czym donosi Dziennika Gazeta Prawna.
Fast food nagrodą
„Produkty typu fast food, a także wyjścia do barów szybkiej obsługi nie mogą stanowić formy nagrody dla dziecka i towarzyszyć celebracji wspólnych uroczystości” – gazeta cytuje uzasadnienie pisma przekazanego do Ministerstwa Edukacji Narodowej przez resort zdrowia.
Ministerstwo Zdrowia jak na razie nie odpowiedziało jednak na pytania dziennikarzy o to, jak zamierza ustosunkować do wystąpienia. Wprowadzenia zakazu oczekuje też Fundacja Instytut Ochrony Praw Konsumenta, która ujawniła, że restauracje mają zachęty dla nauczycieli, aby to właśnie pod łukami zatrzymał się autobus przewożący szkolną wycieczkę. Od tego zaczęła się cała sprawa.
Okazuje się, że niektóre restauracje oferują opiekunom szkolnych wycieczek darmową kawę i ciastko, kierowcy autobusów mogą zaś liczyć na gratisowy zestaw.
– Mamy nadzieję, że interwencja resortu zdrowia nie pozostanie bez echa w MEN. Będziemy monitorować sprawę – zwrócimy się do rzecznika praw dziecka i sejmowej komisji zdrowia z prośbą o wsparcie inicjatywy wprowadzenia zakazu szkolnych i przedszkolnych wycieczek do fast foodów. To sprawa ponadpartyjna: dzieci nie powinny być dostarczane do fast foodów przez publiczne szkoły i przedszkola – mówi Klaudia Anioł, prezes fundacji Instytut Ochrony Praw Konsumentów, cytowana przez Dziennik Gazeta Prawna.
Mogą, nie muszą
Do ustaleń fundacji ustosunkował się przedstawiciel McDonald’s, który zapewnił, że wynagradzanie opiekunów i kierowców nie jest elementem programu ogólnopolskiego, jednak zachęty takie mogą być wprowadzane prze niektórych przedsiębiorców prowadzących lokale, a sieć ma tego świadomość.
W praktyce zakaz korzystania z oferty konkretnej restauracji może być niemożliwy do wprowadzenia, gdyż prawdopodobnie zostałoby to ocenione jako dyskryminacja gospodarcza.