Były prezydent na swoim Facebooku obszernie relacjonował swój pobyt w sanatorium w Lądku-Zdroju, gdzie poza różnymi zabiegami i aktywnościami leczył się także poprzez dietę. Efekty przyszły bardzo szybko. Lech Wałęsa schudł i, jak twierdzi, odstawił także leki. Były też jednak minusy – chyba nie bardzo mu smakowało.
Wałęsa żywił się według wskazań diety dr Ewy Dąbrowskiej opartej na świeżych owocach i warzywach.
“Dieta cud, zobaczymy” – Lech Wałęsa napisał ironicznie na początku swojego pobytu, pochylając się nad dużym talerzem zieleniny.
I tak na przed byłym prezydentem przez wiele dni lądowały najróżniejsze sałatki, zupy, warzywne obiady i owocowe desery – na przykład wegetariańskie leczo, spaghetti z cukinii, “specjał domu bigosik doktor Dąbrowskiej”, a do popicia sok z kiszonych ogórków albo buraków. Wałęsa przyznał, że takie menu nie bardzo mu smakuje, szybko jednak zauważył pozytywne efekty zmiany.
“Nie do wiary .Nie wiem co mam robić po 20 latach brania insuliny już trzeci dzień zaprzestałem. Wyniki mam prawidłowe bez insuliny. Dieta ta na razie mi nie smakuje, ale powoli przyzwyczajam się. Zastanawiam się czy na tym da się żyć na dłuższą metę. BYŁOBY WSPANIALE. NIE WIERZYŁEM A JEDNAK .DIETA CUD, POTWIERDZAM OSOBIŚCIE” – w euforycznym tonie relacjonował Lech Wałęsa (pisownia oryginalna).
Jak pod koniec pobytu pochwalił się Lech Wałęsa, ubyło mu 4,8 kg. Sprawił sobie więc piękny prezent na 77. urodziny, które obchodził w kolejnych dniach. Niestety, wygląda na to, że już w domu sobie pofolgował, wracając do starych nawyków.
“Tragedia powrót do domu po pierwszej kolacji wyniki stare powracają. Powrót do leków” – napisał Lech Wałęsa.