Odwiedzając ulubioną restaurację albo bar w karcie dań możemy nie znaleźć już pierogów ruskich. Właściciele wykreślają je z menu w proteście przeciw rosyjskiej agresji na Ukrainie. Głos w sprawie zabrał też znany aktor Sebastian Fabijański.
Pierogi ruskie z farszem z ziemniaków, sera i zrumienionej cebuli to jedno z najbardziej lubianych dań kuchni… polskiej. To nie pomyłka, a ruskie wcale nie znaczy rosyjskie, o czym przypominają historycy i językoznawcy. Nazwa jednak kojarzy się jednoznacznie, dlatego w geście sprzeciwu wobec ataku Rosji na Ukrainę niektóre restauracje i bary wykreśliły danie ze swoich jadłospisów. Co nie oznacza, że nie podają już takich pierogów. Teraz nazywają się ukraińskie, swojskie albo po prostu z serem i ziemniakami.
„Akcja ma charakter symboliczny i zrodziła się po uwagach naszych Pracowników, którzy są obywatelami Ukrainy. Słowo „ruskie” kojarzy Im się z wojną i okrucieństwem” – pisze ekipa baru mlecznego w Warszawie.
W temacie wypowiedział się też aktor Sebastian Fabijański, który domaga się, aby pierogi ruskie na zawsze trafiły do lamusa.
„Mam nadzieje, że na zawsze pierogi ruskie znikną z naszego słownika. Ps. Tak, wiem i wiedziałem, że ruskie w tym przypadku nie oznaczają rosji, tylko ruś i te pierogi pochodzą z de facto z Ukrainy. Chodzi o to, ze DZIŚ nikt nie będzie się nad tym zastanawiał, bo dziś „ruskie” to ruskie” – napisał Fabijański (pisownia oryginalna).
Nie wszyscy zgadzają się z takim stawianiem sprawy i chcą, żeby pierogi ruskie zostawić w spokoju, tym bardziej, że ruskie wcale nie oznacza rosyjskie.
W rzeczywistości nazwa pierogów ruskich wzięła się od Rusi Czerwonej (Galicji Wschodniej) — historycznej krainy na północno-zachodniej Ukrainie oraz w południowo-wschodniej Polsce. Tymczasem w Rosji pierogi z farszem z ziemniaków i sera nie są zbyt często jadane. Pierogi przeważnie przyrządza się z mięsem.