Zwracacie uwagę na pochodzenie warzyw i owoców, które kupujecie w marketach? Ktoś powie, tyko po co, skąd niby miałby być tez ziemniaki albo pietruszka? Duży błąd. Okazuje się, że wiele produktów rolnych sprzedawanych w sieciach handlowych pochodzi z importu. Najgorsze jednak, że klienci bywają wprowadzani w błąd co do kraju pochodzenia towarów. Walczą z tym polscy rolnicy, którzy ostatnio wezwali nawet policję do Biedronki w Sieradzu.
O różnych nieprawidłowościach w oznaczaniu produktów przez sklepy pisaliśmy niedawno: Trzeba uważać, kupując produkty luzem i na wagę. Sklepy kantują nas na różne sposoby
Teraz rolnicy z organizacji Agrounia wzięli na celownik supermarkety, a dokładnie sprzedawane w nich warzywa i owoce. Po zauważeniu, ich zadaniem, nieprawidłowości w sklepie należącym do sieci Biedronka w Sieradzu zdecydowali się na wezwanie na miejsce policji.
“Złe znakowanie produktów w sklepach wielkopowierzchniowych to nie jest przypadek – to jest przestępstwo. To oszustwo. Nie można tego inaczej nazwać. Bo jak można sprzedawać holenderską marchew jako polską i holenderskie ziemniaki jako polskie? Nie można. To jawne działanie na szkodę polskich rolników i oszukiwanie polskich konsumentów” – przekazała Agrounia.
Policja interweniowała na miejscu. Sprawa prawdopodobnie będzie rozpatrywana pod kątem wykroczenia.
W komentarzu dla portalu money.pl do całej sytuacji odniosła się również Biedronka:
“Pracownicy sklepu na chwilę przed całym zdarzeniem uzupełniali asortyment, którego istotnym elementem jest oznaczenie kraju pochodzenia towaru. Ich praca została przerwana przez przedstawicieli Agrounii, którzy pojawili się na miejscu w asyście policji, wstrzymując na ten czas prace naszych pracowników, również związane z oznaczeniem kraju pochodzenia warzyw” – przekazało biuro prasowe sieci.
Tu Michał Kołodziejczyk, założyciel Agrounii, “prześwietla” stoisko owocowo-warzywne w Lidlu: