Internet pełen jest filmików przedstawiających degustację słynnego szwedzkiego przysmaku surströmming, czyli kiszonych śledzi. W większości kończą się one konwulsjami. A przecież można inaczej, co właśnie udowodnił Robert Makłowicz. “Jedyny koleś w internecie, który zjadł te śledzie tak jak należy” – komentuje jeden z widzów.
Czym są surströmming? To szwedzkie kiszone śledzie, które dojrzewają w puszcze. Mają nieprawdopodobnie silny aromat, rzecz dla prawdziwych smakoszy, przez których produkt ten jest niezwykle ceniony. Mniej wprawionym degustatorom walory surströmming wydają się obrzydliwe, stąd zalew drastycznie kończących się prób smakowych.
Robert Makłowicz udowodnił właśnie, że surströmming można spróbować z godnością, a nawet ze smakiem. To był jego pierwszy raz.
– To jest bardzo intensywny smak, to ma posmak przejrzałego sera (…) lekki amoniak, ale doskonały balans – opisuje Makłowicz. Zobaczcie wideo: