Już od jakiegoś czasu docierają do nas sygnały o naciągaczach pojawiających się w restauracjach, a w ostatnim czasie jest ich coraz więcej. Metoda jest prosta – najpierw zjeść, potem zacząć marudzić.
Z tym problemem borykają się przede wszystkim restauratorzy działający w regionach turystycznych – tam, gdzie jest duża rotacja klientów, a większość z nich przeważnie odwiedza dany lokal tylko raz. Niestety, obsługa nie jest w stanie zorientować się, że ma do czynienia z naciągaczami, bo niczym nie różnią się oni od zwykłych klientów. Problemy zaczynają się po zjedzeniu posiłku lub jego znacznej części.
Zdarza się, że niektórzy podrzucają na talerz włos lub inne zanieczyszczenie. Inni kłócą się, że nie dostali tego, co zamawiali, a więc posiłek nie był bezglutenowy lub zwierał alergen. Zdarza się, że dla dramatyzmu symulują nawet powikłanie zdrowotne. Kończy się zawsze tak samo – “my za to nie zapłacimy”. Tego rodzaju sytuacja miała ostatnio miejsce w znanej zakopiańskiej karczmy “Obrochtówka”.
“(…) odwiedziła nas grupa 4 dorosłych osób wśród których jedna z pań oświadczyła iż nie toleruje glutenu. Po wcześniejszych ustaleniach dołożyliśmy wszelkich starań i udzieliliśmy informacji o produktach które nie zawierają glutenu. Po zjedzeniu zup i przystawek, wywołali karczemną awanturę obrażając obsługę i sugerując spożycie domestostu, aby poczuć się jak dana osoba po spożyciu glutenu (którego nie było w żadnym z podanych produktów). Po spożyciu pierwszych dań i wywołanej awanturze, opuścili naszą restauracje bez uregulowania rachunku. Nie życzymy nikomu takich klientów” – relacjonuje lokal.
Karczma “Obrochtówka” to jeden z najdłużej nieprzerwanie działających lokali gastronomicznych w Zakopanem. Kilka lat temu swoje rewolucje przeprowadziła w nim Magda Gessler, dzięki czemu wrócił do dawnej świetności.