Zapewne nieraz słyszeliście, że niektórzy producenci nastrzykują mięso wodą, aby zwiększyć jego masę. To wcale nie mit. Szczegóły procederu ujrzały światło dzienne, gdy przed sądem spotkały się firmy handlujące kurzymi piersiami.
Jak informuje “Dziennik Wschodni”, dwaj przedsiębiorcy z gminy Niemce pod Lublinem zostali oskarżeni o spreparowanie mięsa kurzego sprzedawanego w formie mrożonki poprzez nastrzyknięcie go wodą, w wyniku czego straty poniósł producent wędlin ze Słupcy. Chodzi aż o 43 tony piersi kurzych. Najciekawsze jednak jest to, jak doszło do ujawnienia oszustwa.
Otóż odbiorca mięsa również poddał je nastrzykiwaniu. Wtedy mięso uległo uszkodzeniu, po prostu nie pomieściło aż takiej ilości wody. Poszkodowana firma zleciła badanie surowca. Okazało się, że obecny jest w nim roztwór wody z solą, który zwiększył objętość o około 10 proc. Firma, która sprzedała mięso, chciała w ten sposób podreperować swoje finanse. Straty oszacowano na 92 tys. zł. Jeden z przedsiębiorców został skazany na rok więzienia w zawieszeniu. Musi także zapłacić 20 tys. zł grzywny oraz wypłacić producentowi wędlin nawiązkę 30 tys. zł.
Kolejna ciekawostka – samo nastrzykiwanie mięsa nie jest nielegalne. Tym aspektem sąd wcale się nie zajmował. Obecność roztworu musi natomiast zostać ujawniona w specyfikacji produktu. Tymczasem poszkodowana firma była przekonana, że kupuje “czyste” mięso.
Tak więc, gdy następnym razem wrzucicie na patelnię mięso z super promocji, a to zamiast smażyć się, zacznie pływać w ogromnej ilości wody, być może będzie to właśnie efekt nastrzykiwania. Niestety, klient w sklepie praktycznie nie ma możliwości zweryfikowania, co tak naprawdę kupuje.